środa, 16 października 2013

Okiełznać muzykę klasyczną tańcem na głowie - relacja z Red Bull Flying Bach



fot. Łukasz Nazdraczew

Idea Red Bull Flying Bach z miejsca zagarnęła moją pełną uwagę, choć przyznaję się bez bicia, że z muzyką klasyczną to najwięcej wspólnego miałem za sprawą słuchania duetu Pezet-Noon. Tak czy inaczej pomysł zestawienia "Dobrze temperowanego klawesynu" Bacha z jego breakdance'ową interpretacją taneczną zapowiadał kolejne niesamowite wydarzenie od Red Bulla. Im po prostu świetnie wychodzi łączenie często mocno sprzecznych ze sobą światów. Teraz miało być podobnie. A w dodatku była to pewnie jedyna szansa, żeby wbić do Opery Narodowej w bluzie z kapturem.


Atmosferę wielkiego eventu budowało dodatkowo ogromne zainteresowanie ludzi, którzy masowo dopytywali się o dawno wyprzedane bilety i byli gotowi odkupić je za gruby hajs. Dlatego już sama myśl, że we wtorek będę miał okazję zobaczyć na żywo spektakl tak mocno pożądany, wyczekiwany i niedostępny dla wielu osób, mocno dodawała mi skrzydeł. #productplacement

fot. Łukasz Nazdraczew
Oczekiwania były ogromne, a jeszcze większe było zmęczenie, które nawiedziło mnie tuż przed wtorkowym wydarzeniem. Po całym dniu pełnym atrakcji potrzeba było naprawdę wybitnego show, aby mnie jeszcze zachwycić i sprawić, abym zapomniał o tym, że zasilający mnie duracell jest na wyczerpaniu ...

I tu w zasadzie mógłbym skończyć pisać, gdyż to po prostu trzeba było zobaczyć na własne oczy. B-boye z Flying Steps tańczący do muzyki klasycznej pokazali wielce niecodzienną sztukę - jest o tyle trudniej ułożyć choreografię oraz ją później zatańczyć, że ruch musi oddawać nieregularne dźwięki i trzeba zapomnieć o czymś takim jak rytm. Mając to w głowie, byłem pełen podziwu dla umiejętności tancerzy, choć mi osobiście fragmenty grane na fortepianie niczego nie urwały. Dopiero kiedy z głośników zaczynały wydobywać się dźwięki zremisowanego Bacha, wzbogaconego o bit... Wtedy był pełen kosmos! Tancerze czuli się bardziej w swoim klimacie, a sama muzyka była mi jakby bliższa i wspaniale zaskakująca - Bach w elektronicznych aranżacjach brzmiał potężnie i miejscami wyrywał z siedzeń. Na scenie w międzyczasie odbywały się nad parkietem powietrzne ewolucje, które składały się na metaforyczną historię o miłości (nie tylko do tańca): baleriny (muzyki klasycznej) i b-boya (breakdance’u).

fot. Marcin Kin
Samo zakończenie wzięło mnie z zaskoczenia – nie wiedziałem, czemu tak szybko minął mi cały spektakl! Trochę żal było, że to już koniec i że nie będą tańczyć jeszcze kolejnej godziny, ale tutaj była też miła niespodzianka – po pierwszych oklaskach każdy z tancerzy pożegnał się swoją króciutką solówką. Przy kilkuminutowym akompaniamencie już nie muzyki, a oklasków widowni. Zasłużyli na nie.

Po tym wszystkim wróciła mi zajawka na taniec, na hip hop, a nawet pojawiło się w głowie zainteresowanie muzyką Bacha (sic!). Flying Steps kręcąc się na głowach, wykonując różne zastygnięcia i figury rotacyjne oswoili dla mnie odrobinę tę nieokiełznaną muzykę klasyczną. Miałem milion powodów, żeby się tam wybrać, teraz mam drugi milion, aby zobaczyć to znów na żywo. I przeżyć jeszcze raz te emocje.

11 komentarzy:

  1. Marcin, Ty z pewnością jeszcze mocniej byś docenił wszystkie wykonywane ewolucje :) jeden z najciekawszych momentów był wtedy, gdy któryś z chłopaków "latał" nad parkietem i wykonywał figury z plecakiem, który magicznie uczepiał się jego rąk czy nóg :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, ach! Cierpię... Zobaczyłbym na żywo. Cieszyłbym się. Klaskałbym. Ale nie jestem jeszcze znanym blogerem, więc wejściówki mnie ominęły. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. uczyłem się breaka z teledysków w flyingsteps na vivaDE :D

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie tacy ludzie jak Ty czy Marcin powinni mieć darmowy wjazd na ten event :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mi sie niestety nawet nie udalo kupic biletow bo za pozno sie obejrzalem....;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to samo. Na pocieszenie pozostają filmiki z "Latającym Bachem", których na szczęście w necie nie brakuje. Może następnym razem... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawiłeś mnie, bo pierwsze skojarzenie mi przyszło z finałowym tańcem ze Step up :-) A ja uwielbiam wszystko, co z tańcem związane :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawiązanie do Step Up w pełni uzasadnione - w końcu tam tego hip hopowego stylu tanecznego mieliśmy sporo.


    BTW, muszę coś zmienić w swoich ustawieniach, bo disqus mnie nie powiadomił o Twoim komentarzu...

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie bardzo mi się podobała ta mieszanka w tym filmie :-) Chyba najbardziej ze wszystkich części Step Up :-)


    Hmmm… może on tak specjalnie ukrywa przed Tobą moją aktywność? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ukrywa chyba aktywność wszystkich, taki złośliwy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wymyśl dla niego jakąś surową karę, bo to niedopuszczalne! ;-)

    OdpowiedzUsuń