"Pokaż mi swojego facebooka, a powiem ci, kim jesteś" - w tym przedwojennym, polskim powiedzeniu kryje się zaiste głęboka mądrość. A jeśli ktoś z was narzeka na miałkość swojego facebooka, to sam jest sobie winien. W końcu kotki, kawy i zdjęcia dzieci nie biorą się znikąd, moi drodzy. To efekt tego, co lajkujecie albo z kim się zadajecie. A ten cykl powstał po to, żeby wasze timeline'y zyskały na wartości. Szeroko pojętej.
Ponad 4 lata już upłynęły, odkąd zarejestrowałem się na facebooku. Przez ten czas stał się on nie tylko przypominajką o urodzinach znajomych i podręcznym kalendarzem (większość wydarzeń mam właśnie tam), ale również moim miejscem pracy, a przede wszystkim - źródłem pożytecznych informacji i rozrywek. Takie moje prywatne centrum wszechświata, które do końca nie jest prywatne, a wtyczkę posiada pewien bogacz z USA.
Bawią mnie stwierdzenia, że na facebooku nic nie ma albo że jest do dupy, bo widocznie większość nie potrafiła dopasować go sobie do życia, ukrywając spamujących shitem znajomych i odnajdując tam treści, które są dla nich wartościowe. Postanowiłem zatem podzielić się swoim spojrzeniem na facebooka. Bierzcie to, czego potrzebujecie, i odświeżcie sobie te strony, które wyciął wam niedobry edgerank.
Bawią mnie stwierdzenia, że na facebooku nic nie ma albo że jest do dupy, bo widocznie większość nie potrafiła dopasować go sobie do życia, ukrywając spamujących shitem znajomych i odnajdując tam treści, które są dla nich wartościowe. Postanowiłem zatem podzielić się swoim spojrzeniem na facebooka. Bierzcie to, czego potrzebujecie, i odświeżcie sobie te strony, które wyciął wam niedobry edgerank.
Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie miał tej strony zlajkowanej, ale chyba tak rzeczywiście jest, bo lajków byłoby wtedy kilkanaście milionów, a nie 40 tysięcy. Dla mnie to absolutna podstawa codziennego fejsika, bo oprócz ciekawych kreacji reklamowych pojawiają się inspirujące teksty i zdjęcia oraz uchwycone dynamiczne case'y zachowań marek i ludzi na facebooku. Mam nadzieję, że dane mi będzie kiedyś uścisnąć dłonie moderatorów. Profil kompletny.
Młody fanpage, bo założony raptem 2 tygodnie temu, ale zgromadził już ponad 90 tysięcy fanów. I trudno się dziwić, bo na randomowych radach skorzysta każdy, kto uprawia siedząco-biurowy tryb pracy i pół dnia spędza na fejsie. Nikt z nas nie lubi się uczyć, ale w momencie, kiedy jest to nam dozowane i wepchnięte między kotka a linka z kwejka, to taka dawka pozornych nudów, jakimi są funkcje excela i worda, jest zupełnie nieszkodliwa. Czekam na wersję z power pointem. #pomysłnafanpejdż
Kolejna strona z cyklu tych niezastąpionych. Albo jesteście w szczęśliwym związku i chcecie ten stan utrzymać i udoskonalać, albo chcecie coś w swoim związku poprawić, albo dopiero do związku dążycie - chcielibyście do niego wchodzić, rozumiejąc jak najlepiej siebie i drugą osobę, prawda? Prawda? Oczywiście, że chcielibyście. To dobre miejsce, żeby zainspirować się i zacząć, ale trzeba tym (długim) postom poświęć dłuższą chwilę - ten czas zwróci się w postaci lepszego życia. Jeśli natomiast cierpicie na syndrom TL;DR... to macie pecha.
Pod tą nazwą, która z początku miała być chyba jedynie zaznaczeniem pewnej idei, kryje się fanpage poruszający wiele prawd dotyczących blasków i cieni branży muzycznej, zwłaszcza tej polskiej. Dużo miejsca jest poświęcone problemom młodych, nieznanych kapel, a spojrzenie z perspektywy muzycznego backstage'u fajnie poszerza horyzonty. Dla tych, dla których muzyka nie kończy się na ustawieniu ulubionej stacji w radiu w pracy.
Fanpejdż sranpejdż, który nieraz sponsorował wybuch śmiechu i przypadkowe oplucie monitora albo współpasażerów w tramwaju. Do Wilqa mam olbrzymi sentyment za komiksy z jego udziałem i kultowe odzywki, ale na podbój internetów bracia Minkiewiczowie wybrali (słusznie) krótkie, jedno obrazkowe komentarze rzeczywistości. Jeśli ktoś z twoich znajomych dzieli się śmieszną grafikę na fejsie, to duża szansa, że pochodzi ona właśnie z profilu Wilqa. Rekomendowane dla smutasów, niech też mają coś od życia.
Z racji pracy i pasji 3/4 mojego fejsa zalewają blogerzy i tematyka social mediów, co pewnie odbije się na tych zestawieniach, ale fuck it. Zapamiętajcie, ten blog to jeden z obecnie najlepszych. Trzeba doceniać pracę autora i Jego rosnące skillsy, ale jest też inny aspekt, którym gniecie większość konkurencji tak, jak Hulk gniótł czołgi gołymi łapami. Janek należy do nielicznych blogerów, którzy nawet o zwykłej podróży do Hiszpanii napiszą tak, że 10 minut po przeczytaniu tekstu będziecie spakowani szukali lotu, negocjując w tym samym momencie urlop w pracy.
7. Pasta i Basta
Co tu dużo mówić - uwielbiam makarony najróżniejsze, zwłaszcza z dobrym mięchem i kawałkiem zieleniny. Dziewczyny pojawiły się z tym fanpejdżem w najlepszym momencie i choć nie za bardzo mam czas robić te wszystkie spaghetti i penne, to najadam się samym widokiem. Jeśli będę głodny, będzie to pierwszy profil, na który wpadnę po przepis i z rozmachu zrobię ze trzy dania naraz.
8. Mateusz Jasiński - bieganie stylem życia
Pojedliśmy, to teraz czas to spalić. A mało kto nakręca na bieganie lepiej niż Mateusz. Bez pieprzenia czy wielkiej korporacji za plecami - ot, prawdziwy fanatyk biegania, który dorwał się do facebooka i stara się zarazić swoją pasją całą resztę. Inspiracja, motywacja i wiedza - tu jest wszystko, czego potrzebujecie na początek, aby zerwać wiązanie swojego tyłka z fotelem i zacząć biegać.
9. whatsoevercore [grupa]
Czas na jakąś grupę w tej klasyfikacji. W muzyce lubię ekstrema i nie mam problemu raz słuchać Britney Spears, a raz Behemotha. Chętnie przyswajam też kapele, których muzyczne style tagowane są z końcówką -core, dlatego jednym ze źródeł nowej muzyki ostatnio stała się grupa whatsoevercore. Najwięcej tam zespołów kojarzonych z metalcore'em, hardcore'em i pochodnymi, więc pewnie nie będzie to grupa dla wszystkich. Ci, którzy uwielbiają mieć mózg rozsmarowany na ścianie od zacnej, energetycznej muzy, mogą śmiało wkraczać w jej szeregi. Ja tam znalazłem m.in. taką perełkę.
10. Yuri Drabent [osoba do śledzenia]
Brzmi trochę creepy, ale taką mamy rzeczywistość - jeśli kogoś nie znamy, to często możemy przy nim kliknąć "follow", aby podglądać jego aktywności. A śledzenie Yuriego Drabenta na facebooku to oczywista oczywistość - to magnes na niesamowite, porypane, najdziwniejsze i pozytywne historie. Koleś z takim afro nie może być do końca normalny, a i też pewnie dlatego tak świetnie się go czyta. Jest jednak jedno "ale": istnieje już kilka terapii odwykowych od nałogowego sprawdzania profilu szefa agencji Lubię to. Wciąż przy tym nie potwierdzono danych dotyczących wzrostu odsetka przypadków głębokiej depresji wśród internautów, jeśli Yuri nie aktualizuje przez dłuższy czas swojego facebooka, bo np. wyjedzie na wakacje. Bez Niego internet byłby smutniejszym miejscem.
Co tu dużo mówić - uwielbiam makarony najróżniejsze, zwłaszcza z dobrym mięchem i kawałkiem zieleniny. Dziewczyny pojawiły się z tym fanpejdżem w najlepszym momencie i choć nie za bardzo mam czas robić te wszystkie spaghetti i penne, to najadam się samym widokiem. Jeśli będę głodny, będzie to pierwszy profil, na który wpadnę po przepis i z rozmachu zrobię ze trzy dania naraz.
8. Mateusz Jasiński - bieganie stylem życia
Pojedliśmy, to teraz czas to spalić. A mało kto nakręca na bieganie lepiej niż Mateusz. Bez pieprzenia czy wielkiej korporacji za plecami - ot, prawdziwy fanatyk biegania, który dorwał się do facebooka i stara się zarazić swoją pasją całą resztę. Inspiracja, motywacja i wiedza - tu jest wszystko, czego potrzebujecie na początek, aby zerwać wiązanie swojego tyłka z fotelem i zacząć biegać.
9. whatsoevercore [grupa]
Czas na jakąś grupę w tej klasyfikacji. W muzyce lubię ekstrema i nie mam problemu raz słuchać Britney Spears, a raz Behemotha. Chętnie przyswajam też kapele, których muzyczne style tagowane są z końcówką -core, dlatego jednym ze źródeł nowej muzyki ostatnio stała się grupa whatsoevercore. Najwięcej tam zespołów kojarzonych z metalcore'em, hardcore'em i pochodnymi, więc pewnie nie będzie to grupa dla wszystkich. Ci, którzy uwielbiają mieć mózg rozsmarowany na ścianie od zacnej, energetycznej muzy, mogą śmiało wkraczać w jej szeregi. Ja tam znalazłem m.in. taką perełkę.
10. Yuri Drabent [osoba do śledzenia]
Brzmi trochę creepy, ale taką mamy rzeczywistość - jeśli kogoś nie znamy, to często możemy przy nim kliknąć "follow", aby podglądać jego aktywności. A śledzenie Yuriego Drabenta na facebooku to oczywista oczywistość - to magnes na niesamowite, porypane, najdziwniejsze i pozytywne historie. Koleś z takim afro nie może być do końca normalny, a i też pewnie dlatego tak świetnie się go czyta. Jest jednak jedno "ale": istnieje już kilka terapii odwykowych od nałogowego sprawdzania profilu szefa agencji Lubię to. Wciąż przy tym nie potwierdzono danych dotyczących wzrostu odsetka przypadków głębokiej depresji wśród internautów, jeśli Yuri nie aktualizuje przez dłuższy czas swojego facebooka, bo np. wyjedzie na wakacje. Bez Niego internet byłby smutniejszym miejscem.
Brakuje wam tu jakiegoś profilu? Komentarze są wasze. Jeśli fanpejdże będą wartościowe, to na pewno znajdą się w kolejnych zestawieniach.