sobota, 19 listopada 2011

Niewykorzystany potencjał

Będzie dzisiaj kilka słów o Big Bang Theory. Tytuł posta nie odnosi się bynajmniej do serialu samego w sobie, wręcz przeciwnie - jestem świeżo po 10 odcinku i uważam, że był to jak dotychczas najlepszy z 5 sezonu. Poruszony został w nim temat facebooka, który przy odrobinie wysiłku mógłby być świetnym kanałem promocyjnym.

Sprawdziłem, ile osób "lubi" fanpage serialu - ponad 17 milionów. Do tego dochodzi jeszcze strona samego Sheldona Coopera, postaci, która niekiedy w pojedynkę ciągnie cały sitcom do przodu - grubo ponad 6 milionów. A zatem jest naprawdę duże pole do animowania ludzi, trzymania ich jak najbliżej serialu i przyciągania przed telewizory nowych (w Ameryce oglądalność BBT jest na poziomie 15 milionów CO TYDZIEŃ).
W odcinku "The Flaming Spittoon Acquisition" Sheldon siedzi na facebooku i dodaje lub kasuje znajomych: Stuarta, Leonarda, Raja i Howarda. Wyobrażacie sobie, jakby to wyglądało w rzeczywistości wirtualnej? Gdyby każdemu większemu bohaterowi założyć fikcyjny profil, nawzajem ich pododawać do znajomych i prowadzić konwersacje, wrzucać fotki itd., wszystko nawiązujące do aktualnych wątków w serialu (lub też czasami coś zupełnie nowego)? Interakcje między Sheldonem a Leonardem, Leonardem a Penny, Sheldonem a Penny - i to wszystko przeniesione na FB! Konfiguracji może być bardzo dużo, a właśnie wzajemne dialogi, sympatie i wymiany złośliwości pomiędzy bohaterami są dużą siłą Big Bang Theory. W rzeczywistości wirtualnej większy udział mogliby brać także widzowie, którym te wszystkie interakcje pojawiałyby się bezpośrednio na ich tablicach, nie pozwalając na zapomnienie o serialowych postaciach. A może nawet dla niektórych staliby się integralną częścią facebookowej codzienności?
Pewnym problemem przy realizacji takich działań promocyjnych jest regulamin facebooka, który zabrania tworzenia fake'owych kont. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem mojej koncepcji przedstawionej powyżej byłoby właśnie założenie fikcyjnych profili z podziałem ich znajomych na standardowych przyjaciół (postaci znanych z serialu) i subskrybentów (widzów) - jedna z nowych funkcji facebooka, która wzorem twittera pozwala na śledzenie czynności danej osoby bez konieczności udostępniania jej informacji o nas. Jeśli producentom serialu nie udałoby się dogadać z portalem (także przy pomocy środków finansowych), innym rozwiązaniem mogłoby być założenie analogicznych fanpage'y. Jeśli wejdziecie na ten Sheldona Coopera, zobaczycie, że jakieś próby nawiązania do wizerunku z serialu są podejmowane, jednak są to działania stanowczo zbyt rzadkie (4 posty od września tego roku) i nie ma interakcji z innymi stronami. A możliwości fanpage'y są obecnie coraz większe na facebooku - jedne strony mogą lajkować i komentować aktywności drugich, więc nadal byłoby to atrakcyjne dla fanów serialu.
Co ciekawe, dużo lepiej wygląda to na przykładzie twittera, gdzie ten rzeczony Sheldon jest bardziej namacalny i wchodzi w dyskusje z użytkownikami portalu. Ciężej jest natomiast znaleźć profile pozostałych bohaterów, nie wiadomo też, czy są one prowadzone przez fanów, czy rzeczywiście stoją za nimi twórcy serialu. Jest np. dyskusja między Leonardem a Howardem, jednak ze stycznia tego roku... Z pewnością Big Bang Theory jako sitcom z udziałem nerdów jest idealnym polem do eksperymentów łączących akcję z serialu z aktywnościami w mediach społecznościowych. Jest na pewno jeszcze sporo do zrobienia w tym kierunku.

3 komentarze:

  1. Oczywiście dużym plusem dla realizatorów serialu jest zazębianie rzeczywistości z fikcją. Interakcje bohaterów na portalach, do których mają dostęp zwykli zjadacze chleba, na pewno nie zaszkodziłyby twórcom. Kiedyś próbowałam polubić Big Bang Theory, aczkolwiek jedyne, co mi się spodobało to piosenka początkowa i po trochu dziwność Sheldona. Fanką tego serialu nie jestem, dlatego nawiążę do innej zapadającej w pamięć fikcyjnej postaci, a mianowicie do Barney'a Stinsona. Na stronie stacji CBS można śledzić jego blog (o którym dowiadujemy się, oglądając HIMYM), co również uważam za dobry chwyt marketingowy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się. Pewnie gdyby poszukać po wszystkich serialach, to znalazłoby się jeszcze kilka przykładów na ciekawe animowanie widzów w sieci.

    OdpowiedzUsuń
  3. potencjał oczywiście jest, ale tak samo wiele innych seriali/produktów tego nie wykorzystuje.

    Moim zdaniem najlepiej prowadzoną interakcję z fanami na facebooku ma Mad Men. Nawet w przerwie pomiędzy sezonami pojawia się tam mnóstwo wywiadów, niepublikowanych fragmentów, etc.

    OdpowiedzUsuń