piątek, 28 czerwca 2013

Facebookowa ewolucja za kratkami #hashtagi


Facebook pokazał kilka razy, że nie każdą funkcjonalność zerżniętą zainspirowaną innym portalem społecznościowym potrafi odpowiednio zaimplementować w swoich linijkach kodu (zarówno geolokalizacyjne Places, jak i zakupy grupowe w postaci Offers - przynajmniej w polskich realiach - poległy). Ale ta godna podziwu chęć wchłonięcia całego internetu czasem też się opłaca i tak może być w przypadku hashtagów, których zadaniem będzie przyczynić się do rewolucji albo chociaż ewolucji serwisu Marka. FaceBóg nie musi w tym celu połknąć niebieskiego ptaszka, wystarczy, jeśli pożyczy stamtąd jeden mały krzaczek... #LepszyHashtagWGarściNiżTwitterNaDachu

Krzak opanowuje planetę
Ten jeden znaczek, który może tyle namieszać, to po angielsku po prostu hash, a w Polsce nazywany jest też kratką, krzyżykiem, widełkami, drabiną... (sic!) Ja go pieszczotliwie nazywam krzaczkiem i na potrzeby tego tekstu tak zostanie. W świecie, na którym nadaje się dzieciom imiona "#", kwestią czasu było aż hashtagi trafią na facebooka, choć gigant reagował w tym temacie dosyć topornie i długo. Krzaczki zdążyły wypełznąć z twittera, opanowując wcześniej tumblry i instagramy, a nawet... teksty utworów hip-hopowych! Nie śledzę aż tak dobrze światowych rynków, ale w PL temat pozamiatał w zeszłym roku Bisz ze swoim Wilkiem Chodnikowym:

"Hania urządziła mały bal - świetnie!
Przepyszny melanż, propsuję Hani bal #Lecter"

Hashtagi w rapowych tekstach są jak porównania albo zagadki, gdzie zestaw krzaczek+wyrażenie stanowi rozwiązanie, uzupełnienie czy też - przewrotnie - zupełnie zmienia sens wersu! Te krzaczki miejscami poszły jeszcze o krok dalej - w odpowiednich rękach i ustach spełniają rolę figury stylistycznej! Hashtagów zdarza mi się używać nie tylko w tekstach (w poprzednim taka sytuacja miała miejsce 2-krotnie) czy facebookowych statusach, ale również w rozmowie na czacie i... tej na żywo! Pod warunkiem, że druga osoba oczywiście kuma te hashtagi na podobnym poziomie. #LevelUp


Okej, ale po co, kurtka, hashtagi na facebooku?
Jak już wspominałem, tam w facebooku nie są tacy głupi - widzą, gdzie główni rywale w walce o uwagę ludu budują sobie przewagę. Wyszukiwanie czegokolwiek w wyszukiwarce facebookowej frustruje tylko odrobinę mniej, niż kiedy szukasz po całym domu jednej rzeczy, którą nie pamiętasz, gdzie położyłeś - niby gdzieś ona na widoku powinna być, ale za cholerę nie możesz jej zlokalizować. Co prawda rozmaite fanpage'e nadal będzie łatwiej wyszukiwać przez google'a, ale część interesujących treści facebookowych znajdziemy właśnie po hashtagach, wpisując je w górnej belce. Drugim z oficjalnych zastosowań słów wypisywanych po wstawieniu krzaczka jest podczepianie własnych postów pod jedną kategorię czy event. Takie relacjonowanie wydarzeń świetnie działa na twitterze na przykładzie konferencji (#BlogForumGdańsk), relacji (zwłaszcza sportowych - wiedzieliście, że w Anglii każdy mecz piłkarskiej pierwszej ligi posiada dedykowany hashtag?) oraz tworzenia buzzu przy akcjach społecznych i oddolnych (#DrużynaT).
Jednym z pierwszych, bezczelnie narzucających się zastosowań krzaczków są także konkursy. No bo czy to nie kuszące dla marek, jeśli zamiast share'ów czy like'ów wymagałyby oznaczenia publicznego wpisu ustalonym hashtagiem i mogły potem wyszukać wszystkie wpisy spełniające założenia? Taka forma konkursowania, mimo że z punktu widzenia FaceBoga legalna nie jest, na pewno zostanie umiłowana przez grono adminów wielu małych i średnich fanpage'y. Duże obejdą się smakiem, choć są agencje, które zapowiadają, że można te hashtagi wykorzystywać zgodnie z regulaminem facebooka. Pożyjemy, zobaczymy, zastosujemy.
Najciekawsza funkcjonalność na razie nie jest jeszcze wprowadzona i, prawdę mówiąc, nie wiem, czy będzie, bo to raczej wymysł mojej dzikiej fantazji (ale Wielki Mark czuwa, więc wszystko jest możliwe). Już na twitterze brakowało mi takiej funkcji, która działałaby jak filtr: można byłoby dany hashtag śledzić (jak po prostu kolejnego użytkownika) lub wręcz przeciwnie - ustawić, aby w feedzie nie wyświetlały się wpisy z daną frazą. Dzięki temu śledzilibyśmy nie konkretne osoby czy strony, a temat, który nas interesuje.

Hashtagi nie dla wszystkich
Krzaczki przez przypadek fantastycznie podzieliły ludzi na facebooku na kilka dość wyraźnych, interesujących grup. Rozpoznajesz się w którejś?
1) Mamy osoby, które do tej pory wyciągały 10% możliwości facebooka - ci, których ewolucja skończyła się na share'owaniu kotków i demotów, z hashtagów także wyciągną i zrozumieją 10%. Cudów nie ma. To nie jest funkcjonalność dla nieogarniętych ludzi. #Czasami #ich #próby #stosowania #hashtagów #wyglądają #właśnie #tak.
2) Są krzykacze i ignoranci, którzy walczą o jedynego, słusznego facebooka. Bez hashtagów oczywiście. Najczęściej po prostu nie widzą oni benefitów i nie znają specyfiki fejsa czy twittera, ale działają w myśl zasady "nie znam się, to się wypowiem". Cóż, niektórym wolność słowa ewidentnie nie służy i odsłania rąbek krótkowzroczności.
3) Jest branża marketingowa, która od 2 tygodni jara się jak Sen Pszczoły. A zwłaszcza ci, którzy hashtagi znali z opowieści kolegów posiadających konta na twitterze. Części z nich zdarza się wstawiać # przed losowo wybrane słowo, więc nie dziwię się, że powstała czwarta grupa...
4) Narzekający na tych zbyt rozentuzjazmowanych i wypominający im hashtagowe błędy. Zgorzkniali copywriterzy w trybie trollingu, grammar nazi w tematyce hashtagowej. U przeciętnego użytkownika stanowią 1% wszystkich znajomych, ale tworzą też najwięcej (dobrego) contentu. Tacy trochę szeryfi internetu.


HashART
Często jest tak, że dzieło twórcy znajduje zastosowania, o jakich on sam by nie pomyślał w nawet najśmielszych fantazjach. Z hashtagami jest podobnie, gdyż z narzędzia kategoryzującego posty ewoluowały (w sprawnych palcach) do zabiegu urozmaicającego codzienny język. Niektórzy twierdzą, że hashtagi to bardziej stan umysłu + odrobina halucynacji z niedożywienia. Niektórzy twierdzą, że humorystyczne wykorzystywanie ich urasta do poziomu sztuki. Jęki pozostałych o bezsensowności hashtagów na facebooku wyginą z czasem jak dinozaury - tę funkcjonalność gigantowi z jego zapleczem będzie naprawdę ciężko spieprzyć.


3 komentarze:

  1. Fajny tekst. Zwłaszcza z tą brakującą funkcjonalnością! Genialne, bo mi samej by się coś takiego przydało. Miewam znajomych, którzy raz na ruski rok wrzucą coś, co mnie interesuje, a reszta to śmieci... ale jednak żal usunąć, ograniczyć itp., a tak bym sobie odsyfiła ładnie wszystko i wyciągała rzeczy mnie interesujące najbardziej. Bo przyznam się szczerze (choć pewnie nie powinnam), że edukacja o krzaczkach mnie ogólnie ominęła i całe to podniecanie się przeszło jakby obok mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a z twittera korzystasz? Tam mniejszy żal dać unfollow, jeśli ktoś wg Ciebie ćwierka niezadowalająco :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Korzystasz :-) Ale wciąż bez # :-) kiedyś to opanuję :-D Na razie ogarniam różne twittery, instagramy i fejsbuki ;-)

    OdpowiedzUsuń