środa, 24 lipca 2013

Zakupy społecznościowe: jaki tablet powinieneś kupić? Taki, jaki chcesz.


Wyobraź sobie, że idziesz do sklepu kupić drogą, zacną elektronikę z kilkunastoma znajomymi. Każdy z nich doradza Ci, jaki sprzęt dobrać. Oczywiście każdy poleca co innego. I tak przemierzasz sklep z tabunem ludzi, ciągnących się za Tobą, próbując wyłapać z tego całego bełkotu tę jedną złotą poradę, która pomoże Ci w wyborze. Brzmi kosmicznie? W social mediach to norma. Ale mimo to zapytałem na facebooku, który tablet jest hot i jego zakup nie pożre całej pensji. I, uwaga, spoiler: ta historia skończyła się happyendem - dopasowani z moim tabletem jesteśmy perfekcyjnie i obyśmy żyli razem długo i szczęśliwie.

Otacza mnie złom
Motywacja do zakupu tabletu była duża z powodu chronicznej niesubordynacji pozostałych urządzeń elektronicznych, które zamiast ułatwiać mi życie, powodowały, że miałem ochotę zrzucić je z 10 piętra i patrzeć, jak rozpadają się na drobne kawałeczki. Pod uwagę brałem jeszcze komisyjne spalenie. Pozwoliłem jednak tym karykaturom komputera i smartfona żyć, a umilić swoją egzystencję i ból istnienia właśnie mitycznym tabletem. Miał zastąpić oba te urządzenia i chociaż już teraz wiem, że nie zastąpi żadnego, to znacznie podniesie standard życia i uratuje tego bloga (#MainObjective). Był tylko jeden problem: jaki tablet kupić i skąd wziąć na to hajs?


Dobre rzeczy kosztują
Uprawiając tzw. zakupy społecznościowe (poprzez konsultacje ze znajomymi w sołszjalu) sam niejako wystawiłem się na sytuację, kiedy mam 10 różnych, czasem sprzecznych opinii i mam z tego wybrać coś dla siebie. Słuchając coraz to nowych pomysłów, w pewnym momencie prawie sam zapomniałem, czego JA CHCĘ. Nie potrzebowałem przecież najlepszego albo prawie najlepszego tabletu, a po prostu takiego, na jakiego stać mnie w tym momencie. I potrzebowałem go od zaraz. Nie moglem czekać jeszcze miesiąca lub dwóch, jak mi to doradzano. I na ten moment byłem w stanie wydać max. 700 złotych. Niezbyt wiele, co? Handlowałem z tym, co mam.
Jestem pewien, że wszyscy ci suflerzy chcieli dla mnie dobrze, ale jedna zasadnicza rzecz: oni patrzyli przez pryzmat swoich doświadczeń, swoich zarobków i swoich możliwości. W zasadzie tylko jedna osoba na tyle wczuła się w sytuacje, żeby zaproponować rozwiązanie, w którym zjadłbym ciastko i miałbym ciastko tablet. Raty 0% (serio, okrągłe zero!). Dzięki temu mogłem sobie pozwolić na sprzęt już teraz, nie będąc zmuszonym do brania chłamu - w moje łapki wpadł najczęściej polecany z półki w miarę drogich i porządnych, czyli Nexus 7 w wersji 3G i 32GB (internet wszędzie być musi, a i na pamięci nie ma sensu oszczędzać, gigabajty się przydadzą).

A Twój tablet to wyniesie za ciebie śmieci?
"There is no app for that" - jak na razie na wynoszenie śmieci nie ma. Kwestia czasu. Natomiast ja przed swoim tabletem stawiałem bardzo podstawowe zadania: czytanie, pisanie, filmy. I miał być zajebiście szybki. Jak kochanek na dźwięk drzwi otwieranych przez wracającego do domu męża (Nexus rymuje się z Lexus. Przypadek? Nie sądzę). I wiecie co? Jaram się. Ten wpis powstaje właśnie na tablecie i mimo że nie jest do tego w 100% stworzony, to będzie. Jak tylko dokupię etui z klawiaturą. 
Czytanie internetów na tym urządzeniu jest koszmarnie wygodne - zarządzasz aplikacjami łatwiej niż na smartfonie, a i trudniej zrobić sobie 20 otwartych zakładek jak na kompie. Ma się wtedy większy focus na przeglądanych rzeczach. To procentuje. Oglądanie filmów to też czysta przyjemność. Jeśli się otwierają oczywiście (kodeki, formaty, te sprawy). Powoli odkrywam również kolejne funkcje tabletu, o których nie myślałem wcześniej i myślę, ze całkowite uzależnienie od mojego nexusa to kwestia tygodni. Będzie niezbędny jak każda ręka i noga, dopóki, oczywiście, starczy mu baterii.

Nigdy nie będziesz komputerem!
Ostatnio miałem na kolanach apple'owego maca. Lekki jak piórko, jak na lapka, ale balansowała to przytłaczająca cena. Więc dopóki nie obejdę opcji płacenia za życie i jedzenie w stolicy, to towarzyszyć mi będzie inne, super lekkie urządzenie. Nie zastąpi mi kompa, spoko. Ale będę za to mógł ten tablet zabrać ze sobą do parku lub kawiarni po pracy, popisać bloga czy komfortowo obejrzeć film (7 cali daje radę!). I w sumie jestem wdzięczny za tę całą społecznościową chmurę specjalistów od wszystkiego, dzięki którym jestem w posiadaniu akurat Nexusa. Dobrze wykorzystana społeczność to prawdziwy skarb. Kończę pisać i biorę się za dalszą zabawę moim skarbem #MyPrecious ;)


3 komentarze:

  1. Yeah! Gratuluję wyboru i wypatruj Androida 4.3 lada moment ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Instaluje się w tym konkretnym momencie :)
    Dzięki za poradę w temacie Nexusa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam iPada Air i nie żałuję. Nic się nie "wiesza", nie "zamula" i ten świetny wyświetlacz. Polecam. http://ispot.pl/iPad_Air_WiFi_16GB_Space_Gray_p47866.html

    OdpowiedzUsuń