czwartek, 23 stycznia 2014

5 sposobów na dobry humor gdy zamarzasz na dworze


Nie mam w zwyczaju narzekać na różne rzeczy niezależne ode mnie, a na pogodę już w szczególności. Nawet jeśli zima powoduje, że gałki oczne przymarzają mi do oczodołów, a krew decyduje, że nie będzie docierać do palców u rąk i nóg. Kiedy mam słabszy moment, wtedy uciekam się do małego lifehackingu w tym temacie. Bo jak już coś ma zamarzać mi na twarzy, to wolę uśmiech, a nie wyraz powszechnego wkurwienia.

Wyszedłeś na zewnątrz. Walczyłeś pół godziny, czy wychodzić, czy nie, i ile kurtek na siebie założyć. I czy te kalesony i wełniane majtki naprawdę są potrzebne. Ale wyszedłeś i już wiesz, że to była najgorsza decyzja twojego życia, bo lodowaty wiatr właśnie niemiłosiernie smaga ci po twarzy, a czucie w palcach u nóg ostatni raz miałeś w środę. Jesteś na zewnątrz, sekundy od zepsucia sobie humoru przez wielką, złą zimę. Podrzucam ci 5 życiowych wytrychów, które w błyskawiczny poprawiają mi humor - może tobie też się przydadzą?

1. Utoń w muzyce
To jedna z najlepszych metod oswojenia sobie wszystkiego. Więc jeśli w słuchaniu muzyki ograniczasz się tylko do radia to... masz pecha, bo przy złej pogodzie mało co działa lepiej. Muzyka w cudowny sposób pozwala rozpędzić się krwi w żyłach, więc zakładam słuchawki i po minucie czystej, dźwiękowej energii pomimo wszechogarniającego mrozu jest już całkiem ciepło. Ostatnio najmocniej działają na moje zwoje mózgowe dwa zajawkowe kawałki Jamala - Bomba i Defto - razem dają zasilanie na 8 minut zmagań z mrozem. Albo dużo dłużej, jeśli je sobie zapętlisz.



2. Ubierz się z fantazją
Odkryte w tym roku i to w sumie przez przypadek. W pewnym momencie stanąłem przed trudnym wyborem czapki na zimę i wśród oceanu linków wysłanych przez znajomych była ONA. To była miłość od pierwszego wejrzenia (moja wybranka jest na samej górze tego tekstu). Tuż po zakupie nawet specjalnie szukałem okazji, by wychodzić na zewnątrz i móc ją założyć! Lubię mieć coś, co wyróżnia mnie z szarego tłumu i wprowadza trochę urozmaicenia do miasta pełnego smutasów. Nawet do tej pory świadomość posiadania śmiesznej czapki podnosi niepostrzeżenie kąciki ust o kilka milimetrów.

Żałuję, że nie ma analogicznego sklepu jak Koszulkowo, ale dla butów zimowych - serio, ich obecni producenci mają mniej fantazji niż Trybson momentów refleksji nad losem wszechświata. Zapożyczyłbym część kolorów z rozmaitych butów na lato i na bokach dodał napisy "FUCKAĆ" i "ZIMĘ" - tak żeby ładnie można było odczytać przekaz, patrząc z profilu. Może ktoś z was w przyszłości sypnie hajsem na tak zajebisty i nierentowny biznes? Jakby co to zaklepuję sobie pierwszą wyprodukowaną parę.

3. Ogarnij sobie źródło ciepła
Jeśli nie masz pod ręką znajomego, którego możesz przytulić (idea free hugs przy tej temperaturze sprawdzałaby się idealnie!), to pozostaje ci prosty wynalazek, który wyraża się w dwóch słowach: kompres termiczny. Kilka sekund robótki ręcznej w celu odpowiedniego wygięcia aktywatora-paliczka i już cały "ogrzewacz" momentalnie wypełnia się ciepłem w wyniku prostej reakcji chemicznej, którą opisze ci pierwszy lepszy student politechniki.
4. Zakochaj się 
Nie od dziś wiadomo, że to, co nas najmocniej pcha do przodu, to uczucia. W stanie zakochania chodzisz po mieście często z głupawym uśmiechem, którego nikt nie rozumie, nie przejmujesz się pozostawionym w domu włączonym żelazkiem, odkręconą wodą i tym, czy zamknąłeś drzwi, czy jednak nie. Albo przejmujesz się trochę mniej. A już najmniej obchodzi cię jakieś odczuwalne minus 20 stopni, phi! W końcu motyle w brzuchu nie zamarzają.
Oczywiście ta zasada ma zastosowanie także wtedy, gdy obiektem twoich uczuć jesteś ty sam.

5. Bear Grylls
Kiedyś żołnierz SAS, teraz podróżnik i człowiek, którego ostatnimi słowami prawdopodobnie będą: "jak widać, można je spokojnie jeść" albo "a oto, jak można wyjść z tej sytuacji bez szwanku". Jego program pokazujący techniki przetrwania doczekał się już całej masy fanatycznych wyznawców, hejterów oraz obalaczy mitów (tzw. "inteligentnych hejterów").
Pal licho, ile tam jest wyreżyserowane, a ile prawdziwe, ale ZAWSZE jak sobie przypomnę Beara Gryllsa wskakującego do wody na Syberii (!), to obecny mróz wydaje się drobnostką. Z przejmującym zimnem jest jak z każdą inną sytuacją w naszym życiu - to, jakie emocje jej przypiszemy, zależy tylko i wyłącznie od nas i naszego punktu widzenia.

To moje 5 sposobów. A jak ty oszukujesz mróz?

9 komentarzy:

  1. Z czapką się zgadzam :-) Mam żółtą z uśmiechem i przez sam fakt noszenia jej mordka bardziej mi się śmieje. Chociaż prawda jest taka, że ja prawie zawsze jestem uśmiechnięta.

    OdpowiedzUsuń
  2. A z resztą się nie zgadzasz? :) Ty sama jesteś pozytywną osobą, więc pewnie też masz jakieś ciekawe obserwacje w temacie modulowania humoru, aby nie dać się pogodowej depresji... :>

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra. Masz mnie. Ze wszystkim się zgadzam :-) Wiesz, ja nie wpadam w depresje ;-) A jeśli mam już gorszy dzień, mówię sobie, że i tak nic na to nie poradzę (np. na mróz) i włączam dobrą komedię czy serial - zawsze działa :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, czapka miażdży :)
    Ja na mróz zapuszczam sobie zawsze jakieś mocne dramy. Świetnie zagłuszają odgłos zamarzającego mózgu. Obowiązkowo też zakładam o rozmiar za duże ręcznie robione wełniane skarpety. Podobno większości ludzi najwiecej ciepła ulatuje głową. Ja mogę nie mieć czapki i przeżyję, ale jak jest mi zimno w stopy to już nic nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo, ja też zaczynam wierzyć, że najważniejszą częścią mojego ciała są właśnie palce u stóp
    Moim nowym patentem sprzed 2 godziny są dwie pary grubych skarpet zamiast jednej. Oby tylko się zmieściły do buta...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ubieram się na cebulkę. Dwie pary skarpetek, Emu, dwie pary rajstop, dwie pary rękawiczek, dwa szaliki, kurtka i na to wszystko długa czarna peleryna. I mam w nosie to, że wyglądam jak Buka :-D Albo jak potomstwo Nazgula i uczniów Hogwartu ;-) Jest mi ciepło = uśmiecham się do innych = przekazuję pozytywną energię.

    OdpowiedzUsuń
  7. To się chyba nigdy nie minęliśmy, bo na ulicy nie widziałem praktycznie nikogo, kto by się uśmiechał...


    // Ale że dwa szaliki? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. wkręcam sobie że wcale nie jest -10, tylko plus, a mi termometr wewnętrzny myli odczyty od siedzenia przy kompie:P
    czapka jest mega, a co do piątego sposobu to jest chyba najlepszy, mój chłopak kiedyś go fanatycznie niemal oglądał i jak sobie przypomnę ten odcinek, o którym wspominałeś to jest mi ....ciepło:0
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń