środa, 26 marca 2014

Jak to jest mieć 26 lat?


Kilka dni temu zadał mi to pytanie mój młodszy brat cioteczny i patrzył, jak przez dobrą minutę czy dwie próbuję z siebie wydać dźwięki, z których należałoby złożyć zdanie. Choć jedno. Sensowne. Spędziłem cały wieczór, myśląc o tym, a kiedy już do kilku wniosków doszedłem, on już sobie poszedł. A ja nadal zostałem z tymi 26 latami życia. Gdyby tam nadal był, to powiedziałbym mu, że...

Nadal czujesz się jak gówniarz
Najpopularniejsze uczucie świata. Patrzysz na starszych od siebie i widzisz siebie na ich miejscu: dojrzałego, odpowiedzialnego, dorosłego, full wypas ogarniętego. Kiedyś myślałem, że jak będę miał 18 lat, to będę dorosły. Potem, że jak będę miał 23 lata, to już na pewno będę dorosły. Teraz ta granica przesunęła się do 30-tki, bo dziś nadal czuję się jak gówniarz. I coraz częściej myślę, że za 50 lat będę miał dokładnie to samo wrażenie: "ale jak będę miał okrągłą stówkę, to już na pewno będę dorosły..."

Znasz wartość piniondza
...choć, jak widać, na naukę ortografii mogłem wydać więcej.
Pieniądze szczęścia nie dają, ale w odpowiedniej ilości dają wolność finansową i upragniony styl życia (poza menelstwem). Ostatnio wyliczyłem, że w takim razie za ok. 10 lat powinno na moje konto wpływać miesięcznie 38 tysięcy powodów do bycia "prawie szczęśliwym" i mieć na wszystko, czego potrzebuję, bez ekstrawagancji. Wiem, ile to 38 tysięcy, bo już tyle zarobiłem. Do tej pory przez całe życie.

Nie masz żony i dziecka, a przede wszystkim nie masz presji posiadania ich
O dziwo. No dobra, babcie naciskają, ale robią tak od momentu kiedy udowodniłem, że nie jestem upośledzony umysłowo (czytaj: od zdania matury), zatem człowiek zdążył się już przyzwyczaić. Bardziej bałem się zawsze, że w tym wieku będę otoczony przez rówieśników z dziećmi, a mój feed facebookowy będzie złożony tylko z pieluch, selfie rodziców z nieświadomymi niczego pociechami, kotów (koty będą zawsze) i statusów "wreszcie przespana cała noc!", "mam jeden dzień wolny w miesiącu, kto idzie w melanż?" czy "gówniarz opanował obsługę iphone'a, zanim nauczył się wiązać sznurowadła".

Presja społeczna posiadania dzieci po 25 roku życia zawsze wydawała mi się trzecią najsilniejszą, tuż po piciu alkoholu w szkole i zrobieniu prawa jazdy po skończeniu 18-tki. A dziś jej wcale nie odczuwam. Może w ogóle jej nie ma albo to kwestia podświadomego doboru równie bezdzietnych znajomych? 

26 to jednak mało
Każdy z 26 dni urlopowych jest na wagę złota. Nawet w pracy, którą kochasz. Bo jeśli kochasz, to ona wykorzystuje cię jeszcze mocniej i w pewnym momencie musicie dać sobie kilka dni oddechu, żeby się nie pozabijać. No więc ja od mojej ukochanej planuję uciekać tak ze 4 razy do roku, a jak doliczy się jeszcze spontaniczne jednodniowe wagary... 26 to mało.

Jesteś otwarty na świat i świadomy siebie
Najpopularniejsza reakcja na niepowodzenia w życiu? Obrażenie się na cały świat, zwalanie na los, innych, krytykowanie siebie. Leciałem na takim autopilocie większość "świadomego" życia i można powiedzieć, że dopiero w ostatnich 2 latach zacząłem wybudzać się z własnego misternie utkanego matrixa. Wychodząc z dotychczasowego pojmowania świata, człowiek wszystko widzi inaczej. Dziś uczę się prawdziwie patrzeć: na to, co myślę, co robię, dlaczego tak robię i jak się z tym czuję. Możliwe, że dobrze wiesz, o co mi chodzi, a równie dobrze możesz tego kompletnie nie kumać i twierdzić, że pieprzę od rzeczy. Szanuję to.
Ale najważniejsze w tym momencie to uczyć się żyć tu i teraz, jak bardzo świadomie się da. Nawet jeśli się nie da.

To dziwnie przełomowy wiek.
Mając 26 lat, nie mam wielu rzeczy, które myślałem, że będę miał już do tego czasu. Ale nie wydarzyło się także wiele rzeczy, których się obawiałem. Po co więc spodziewać się czegokolwiek? 



Grafika: Renett Stowe

17 komentarzy:

  1. Może spodziewamy się czegoś po to, aby nie poczuć się zagubionym? Wielokrotnie zastanawiałam się jak pozbyć się negatywnych reakcji na niepowodzenia. Jednym z pomysłów było obniżenie sobie poprzeczki, nie porównywanie się z innymi i ogólne nastawienie się, że "jak nie wyjdzie to trudno". Także spodziewałam się niczego. I nie wiem czy chcę sobie przypominać jak mi z tym źle było. Wiem natomiast, że mogę podpisać się pod tym co piszesz. Też wydawało mi się, że z końcem studiów będę ustatkowana (co za ciekawe słowo) i rozpocznę błyskotliwą karierę... A już co najmniej płynnie przejdę do pracy zawodowej. Teraz wszystko, co sobie wyobraziłam modyfikuje się trochę niezależnie ode mnie. I wiesz co? Chyba już mi to tak bardzo jak kiedyś nie przeszkadza...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma czegoś takiego jak "przełomowy wiek". Przełomowo jest wtedy, kiedy sam zdecydujesz się na przełom, zmienisz coś w swoim życiu. Mam 4 lata więcej i jak słyszę "jak to jest mieć prawie 30 lat?", to dostaję wysypki! Jest dokładnie tak samo, jak mieć prawie 29 czy prawie 19, a jednocześnie zupełnie inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym "przełomowym wiekiem" to jest u mnie tak jak u muzyków z "najlepszym albumem". Zawsze słyszymy, że "ten nowy krążek jest najlepszym, jaki nagrali" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Dokładnie, z obecnej perspektywy często to nie przeszkadza, nie ma tego ciśnienia.


    Widzisz, u mnie oczekiwania powodowały wiele złych decyzji, złych uczuć i w efekcie większy niepokój w głowie. Może każdy to na swój sposób musi sobie ogarnąć?

    OdpowiedzUsuń
  5. Paulina Patrylak27 marca 2014 09:45

    Lucky you! Jestem otoczona przez świeżo upieczone mamusie/mamusie 2/3-latków, których 90% tematów kręci się wokół śmiesznych tekstów swoich pociech, ich chorób, zmartwień, tego jak je straaaaasznie kochają i że właściwie to jedyna rzecz, która im w życiu wyszła.
    Szkoda, że nawijanie o tym do osób bezdzietnych jest jak gadanie do ślepego o kolorach i niemiłosiernie irytuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmień towarzystwo?

    OdpowiedzUsuń
  7. Paulina Patrylak27 marca 2014 09:57

    Musiałabym zmienić miasto ;)
    A tak poważnie - problem jest taki, że przez 6-7 lat można się zżyć z tymi ludźmi i potem boli cię taka diametralna zmiana bliskich osób.

    OdpowiedzUsuń
  8. To w takim razie już od Ciebie zależy, co będzie Cię bolało bardziej w dłuższej perspektywie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzisz ja własnie te złe i uczucia i niepokój chciałam wyeliminować zanim sobie uświadomiłam, że się nie da. Można jedynie zmienić sposób myślenia o nich. A patrząc na ludzi dookoła mnie chyba jednak nie każdy próbuje ogarniać i stąd też większość problemów. Ale to już inny temat ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. E, nieee :-) Mnóstwo zespołów za najlepsze uważa swoje starsze płyty - tak gadają tylko w celach marketingowych ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Do trzydziestki się ogarnę" - yeah, right. Nie działa. To tak jakbyś miał złudzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przestałem je mieć, patrząc na takich szajbusów jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  13. :D Traktuję to jako komplement!

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja mam prawie 20 lat, nie wiem, jak to będzie, jak będę miała lat 30, a o 40 w ogóle nie myślę. Cóż, chyba za bardzo staram się być "dorosła" (właśnie mnie uświadomiłeś!), zamiast robić to, co czuję, zamiast robić to, co chcę, bo "studia, kariera, bo co babcia powie". Oj, czasami się nawet wstydzę, że jestem jeszcze takim dzieciakiem :d

    OdpowiedzUsuń
  15. Justyna z justynaenbarcena11 czerwca 2014 23:05

    oj z ta presja do posiadania dziecka to u kobiet jest chyba inaczej ;)
    ja z moimi 26 latami czuje sie dorosla- choc inaczej spodziewalam sie wygladu mojego zycia to moze nie ma jednej recepty na zycie idealne i kazde jest jakies...
    osobiscie mysle ze ten czas pomiedzy 23, a 30 jest najgorszy musisz z beztroskiego studenta zmienic sie w odpowidzialna osobe -a nie zawsze jest to latwe...
    no coz...
    jak bede miala 40 to na pewno bede miala spokojne, uporzadkowane zycie ;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Justyna, nigdy nie wierzyłbym, ani w sumie nie chciał do końca spokojnego, uporządkowanego życia ;)

    OdpowiedzUsuń