poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Im bardziej cię nienawidzą, tym większy odniosłeś sukces


Ja rozumiem, że internet pełen jest idiotów, którym w życiu się tak nie udaje, że wyładowują swoje frustracje w internecie, hejtując wszystko dookoła. Rozumiem też, że są mędrcy próbujący udowodnić, że ich racja jest jedyną słuszną, że Rihanna czy inny Bieber to szajs i obciach i tylko rock / metal / hip-hop to muzyka wartościowa, a reszta to gówno albo coś niewarte słuchania. Ale czy oni muszą tę swoją głupotę eksponować tak wszyscy naraz?


Kiedy rok temu pojawiła się informacja, że koncert Rihanny będzie bonusowym, piątym dniem na Open'erze  to zamiast propsów w stronę organizatorów poleciała... tona zarzutów. Ani ceny karnetów przez to nie wzrosły, ani też siłą nie zamierzali przetrzymywać ludzi, którzy po czterech dniach będą woleli wrócić do domu. Większość komentarzy była pisana przez osoby, które i tak nigdy by tam nie pojechały. Sporo w temacie bezsensownych napinaczy naprodukował się wtedy Andrzej z jestKultury, więc tam Was odsyłam. Ja pozwolę, żeby przemówiła muzyka.


Przecież to cholernie dobry, dance'owy kawałek! I ona ma takich więcej! Jestem przekonany, że na koncercie brzmiało to jeszcze lepiej i zabawa była przednia. I czego się tu czepiać?

Rihannę w wysypie nienawistnych komentarzy przebił jeszcze Justin Bieber, który również u wielu osób w naszym kraju wywołał przerwanie złączy w mózgach, czego efektem były rozliczne hejty. Pojawił się nawet fanpage przeciwko (!) występowi artysty w Polsce, gdzie ludzie narzekali choćby na to, że koncert odbędzie się w dniu ich urodzin. Jeśli gdzieś jest skupisko najgłupszych internautów, to obstawiałbym właśnie komentarze na tym fanpage'u. Swoją drogą, tak nietolerancyjnych ludzi powinno się związać razem i zrzucić w przepaść Wielkiego Kanionu, puszczając z megafonów właśnie Biebera. Zero tolerancji dla nietolerancyjnych! :)

Wyzywanie go od pedałów jest śmieszne, on przecież tylko tworzy muzykę. Nie można winić Biebera za histeryczne uwielbienie go w oczach fanek i ICH zachowanie.

Jeśli to czytacie, hejterzy, to pogódźcie się z tym, że chłopak ma talent. Sam przyznam się, że nie siedzę na tyle w muzyce pop, żeby w pełni doceniać muzykę chłopaka samą w sobie, ale już takie remixy jak ten zrobiony przez Kanye'ego Westa są przepyszne!

Justin jest też muzykiem, który wciąż się rozwija i wychodzi poza ramy, w które go włożono. Na potwierdzenie tego talentu, o którym pisałem przed chwilą, zawsze podrzucam tę rapową (!), przeokrutnie dobrą nawijkę pod beat z Watch The Throne. Ja, gdy to pierwszy raz usłyszałem, byłem w szoku. Jeśli Justin Bieber rzeczywiście pójdzie kiedyś w hip-hop, to z takim flow naprawdę ciężko będzie go nie docenić fanom rapowych klimatów.


Gdybym dostał opcję wybrania się za darmo na ten koncert, to z chęcią bym poszedł z samej ciekawości. I pewnie wiele innych osób też, ale teraz się do tego publicznie nie przyznają.

Podobnie jest z polskim odpowiednikiem Biebera, czyli Dawidem Kwiatkowskim. Przez internet przetaczała się fala hejtu, więc włączyłem z ciekawości youtube'a, posłuchałem i... nie wiem, o co im chodzi. Kolejny muzyk jest oceniany przez pryzmat fanek, popularności i wizerunku, jaki ma w mediach, a większość krytykujących pewnie nie słyszała choćby jednej piosenki.



Patrząc na najazd internetowy ludzi z wioski Polska, trudno nie zauważyć prostej analogii. Im więcej masz hejterów, tym większy odniosłeś sukces w branży muzycznej. Ale można to także przekładać na inne sfery, vide Łukasz Jakóbiak czy Kuba Wojewódzki - oni też o sobie naczytali się już wielu rzeczy z racji prowadzonych talk show'ów. Ci dwaj zresztą w świetny sposób pokazują, jak z dystansem odbierać hejty lecące w swoim kierunku. I pomyśleć, że wiele osób, które robi coś dobrze, tej umiejętności nie ma i giną gdzieś gnieceni przez internetowych napinaczy, wydających osądy i czujących się przez chwilę niczym bogowie. Szkoda tylko, że ta liczba osób, która cię szczerze nienawidzi, to jak na razie jedyny prawdziwy wyznacznik sukcesu. 




Autorem pierwszej grafiki jest Seth Lemmons, a drugiej - followtheseinstructions

11 komentarzy:

  1. Nigdy nie chciałam być popularna, bo niestety masz rację - im bardziej jesteś znany, tym większe emocje (dobre i złe) wzbudzasz w ludziach. Ale nie jestem pewna, czy to właśnie jest miarą sukcesu... Chyba każdy sam sobie powinien stawiać cele i je spełniać, i na tej podstawie sam siebie rozliczać z sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, ci hejterzy to efekt uboczny. Tak jak sława też jest efektem ubocznym szeroko rozumianego sukcesu, jaki się odnosi - i do takiego sukcesu nawiązuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. O ile nie przepadam za muzyką JB bo niezbyt moje klimaty, to jednak gość ma naprawdę świetny głos, ponadto jest multiinstrumentalistą, więc propsuję. Natomiast Kwiatkowskiego nie lubię, ok odniósł sukces, ale słuchając jego muzyki stwierdzam, że ani nie ma jakiegoś super głosu, ani jakimś wielkim muzykiem też nie jest (z tego co wiem, coś tam na gitarze próbował i tyle). Pomimo mojej niechęci do Kwiatkowskiego nie zamierzam się rzucać z żarem hejtu do jego fanów czy coś. Fajny wpis, pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki, Kuba. Dobrze widzieć, że jeszcze nie cały lud internetowy ma z góry negatywne podejście do tematu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, powiem Ci, że tym Bieberem to mnie zaskoczyłeś :)
    A na Rihannę hejt z tego, co pamiętał, był po Openerze, bo weszła na scenę skacowana/najebana/porobiona dragami, dała bardzo słaby koncert i zeszła ze sceny, jak gwiazda, oczywiście. To akurat było słabe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hah, no w sumie tak. Chociaż polska publika powinna się przyzwyczaić, oglądając w akcji Panasewicza ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja dostałam od jednej z marek propozycję wybrania się na koncert Biebera i oczywiście pojechałam :) Nie żałuję. Ale hejt od znajomych poszedł po tym, jak opublikowałam fotki na facebooku. I wcale nie mieli poniżej 23 lat, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwna sprawa. Zawsze najwięcej hejtu jest od ludzi, których w sumie najmniej interesuje temat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ania, to w sumie mnie dziwi najmniej. Zobacz, jak często zabieramy (my - Polacy) głos w tematach, w których nie mamy pojęcia. A im bardziej nie mamy pojęcia, tym bardziej się na głos rozmijamy z rzeczywistością. Polityka, służba zdrowia, piłka nożna... tematy można mnożyć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A z Bieberem to nie jest tak, że jest on hejtowany za swoje zachowanie, wybryki, gwiazdorzenie, a nie za talent/jego brak? Można przyznać mu, że posiada głos, że umie go w ciekawy sposób wykorzystać, ale z tego co słychać, to do tego odbija mu palma. Może trochę nie dojrzał do aż takiego sukcesu. I za to sama nie tyle że hejtuję, ale niezbyt przychylnie patrzę na jego postać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Króliczku, a kto nie gwiazdorzy z tych największych? :)
    Wielu artystom się zdarzają różne akcje. Najprościej zawsze skupiać się na tworzonej przez nich muzyce, bez wnikania, kto kogo zdradził, kto pobił fanów czy jaką sobie fryzurę zrobił. Sprawdzona metoda.

    OdpowiedzUsuń