sobota, 8 listopada 2014

Ludzie się (nie) zmieniają!


Pogląd numer 1: "ludzie się nie zmieniają". Pogląd numer 2: "ludzie się zmieniają". Jeśli będziemy generalizować, to w sumie jedno i drugie jest jednocześnie prawdą i bzdurą, zależnie od punktu siedzenia. Choć większość z was zdecydowanie częściej będzie hołdować pierwszemu poglądowi, bo o prawdziwą zmianę jest bardzo ciężko. Dlaczego się nie udaje? Czy da się to zmienić? I po co? 


Małpa - Skała            

Sam mam powody twierdzić, że trwała zmiana jest możliwa. Z zatwardziałego pesymisty, który to wykształcił się u mnie w okresie gimnazjalno-licealnym, zanotowałem zwrot o 180 stopni i dziś w polu "wyznanie wiary" najchętniej wpiszę: "optymista". Po prostu znacznie łatwiej przychodzi mi wiara w to, że mimo wszystko będzie dobrze, niż że wiecznie toczę tylko głaz pod górę i ten zaraz zrobi ze mnie miazgę.

A Tiger doesn't change his stripes
Większość ludzi próbuje oszukać swoją naturę. Zmieniają się na siłę i wywalają się na tym, iż zmiana to nie kwestia przestawienia myśli w sekundę. To długotrwały PROCES. Ten mój, o którym wspominałem, trwał w sumie kilka lat i prawdę mówiąc... był kompletnie naturalny.
To naprawdę istotne, aby wychodziło to z ciebie. Jeśli jest to coś, czego wewnętrznie nie czujesz, to i szansa, że wytrwasz w tej zmianie będzie minimalna. Bo kto chciałby żyć tak, jak naprawdę nie chce?

Chcesz się zmienić?
...to fajnie. Zresztą to nic trudnego, wystarczy wykonać cztery proste operacje... STOP. Nie wystarczy. Robię cię w wała i co gorsze ty siebie też, jeśli szukasz tak prostych rozwiązań. Natomiast rzeczywiście można wyróżnić cztery etapy, które odda ten skomplikowany schemat:

MYŚLI => PRZEKONANIA => DZIAŁANIA => NAWYKI



PROCES
Wszystko zaczyna się od tej jednej myśli. Chęci. Pobożnego życzenia. Ale fajnie tańczą. Nie chcę więcej wydawać niż zarabiam. Jestem gruby i mam tego dość. Są to myśli z innego życia - nie twojego. Chcesz tego, czego nie masz. Spokojnie, to bardzo ludzkie. Takich myśli mamy miliony i nie każda oznacza, że to zmienimy, ale samoświadomość to zajebisty pierwszy krok.

Drugim będzie przekonanie. Mogę. Potrafię. Chcę. ZROBIĘ. I kurwa can - jakby to powiedzieli Polacy za długo mieszkający za wielką wodą. Ślepa wiara jest z jednej strony zgubna, a z drugiej to przecudowny motor napędowy do dalszych działań.

Tu wypierdala się mnóstwo osób. Myślicieli mamy miliardy, ale działających... promile procentów. Działanie to zapisanie się na taniec. To przejście na dietę. To zczytanie całego bloga Michała Szafrańskiego, aby zrozumieć cokolwiek z oszczędzania i zarabiania (a potem przeczytanie raz jeszcze). To wzięcie mikrofonu do ręki i gitary w dłoń. Czasem to obcięcie włosów.

Te wszystkie czynności będą bezcelowe, jeśli nie będziemy ich powtarzać. I zapętlać. I zapętlać. Iza pętlać. Nie zdradziłem największej tajemnicy PROCESU ZMIANY - każdy kolejny krok jest coraz trudniejszy, a ten ostatni przypomina skakanie z dachu jednego budynku na drugi. I większości z was się nigdy nie uda. Nie za każdym razem. I to też jest całkiem naturalne, bo w innym wypadku wszyscy bylibyśmy zajebiście bogaci, wysportowani, a każdy bloger byłby popularny i nawet zarabiał. Nie, marzenia mają tak zniewalający smak właśnie dlatego, że są niedostępne dla wielu, a dla reszty są wieloletnią drogą pełną wyrzeczeń, pracy, błędów i utrat wiary we wszystko.

Zajebiście ważne pytanie
W jednym z najważniejszych filmów polskiej kinematografii, która czołga się do spełnienia swojego marzenia zwanego "być choć w 1% jak Hollywood" pada jedno zajebiście, ale to zajebiście, ważne pytanie. Które ja bym lekko zmodyfikował.

Dobrze wiesz, że nie zrealizujesz wszystkich marzeń i nigdy nie doskoczysz do poprzeczki własnych oczekiwań. Szkoda czasu na niektóre działania, gdzie i tak nie starcza motywacji. Dlatego to pytanie powinno brzmieć: Na której zmianie zależy mi najbardziej?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz