czwartek, 11 października 2012

Jestem Blogiem

Żeby nie było tak, że ja tylko te seriale i filmy napieprzam, to czas na małą recenzję słowa pisanego. Na moim biurku leży obecnie ok. 6 rozpoczętych książek. Mimo że Bloger Tomka Tomczyka pojawił się wśród nich najpóźniej, to w zasadzie z miejsca stał się pozycją numer jeden, czytaną, kiedy tylko się da. Wciągnęło mnie i nie ukrywam, że na to liczyłem.


Czytam Blogera. Nagle dzwonek do drzwi. Normalnie bym zamknął książkę, ale nie... Biorę ją w rękę i idę do drzwi, jednocześnie czytając. Prawie wpadłem na ścianę, zahaczyłem o framugę. Podnoszę słuchawkę domofonu. Ulotki... Przynajmniej nie straciłem wątku przez to.
Czytana po nocy, rano, w metrze, na zajęciach... Ta książka nie jest genialna, ale w genialnym momencie trafiła w moje ręce. Właśnie kiedy potrzebowałem małego bodźca do ruszenia swoich blogów z miejsca. Teraz droga wydaje się prostsza i bardziej klarowna. A książki praktycznie nie przestanę czytać, bo pięknie stymuluje do dalszej pracy.

Uwaga do psychofanów Kominka: nie wyciągniecie z niej za wiele, jeśli sami nie piszecie. Natomiast część z was może stworzy własnego bloga pod wpływem tej lektury, a z Blogerem pod pachą będzie miała dużo większą szansę, że nie skończy się na jednym wpisie, jak w większości nowo rozpoczynanych blogerskich karier. Jest to nie tyle poradnik, jak zostać blogerem lub jak zostać Kominkiem, a bardziej zbiór wskazówek, do których możemy się zastosować lub nie. Autor często podpiera się przykładami z własnego życia i tekstów, co jest olbrzymią zaletą - bo na kim się wzorować, jeśli nie na najbardziej wpływowym blogerze RP (tak, moim zdaniem do tego doszło).

Z początku wkurzała mnie poradnikowa forma i te 1-2 stronicowe podrozdziały w Blogerze, ale Kominkowy styl pisania sprawiał, że chłonęło się tę książkę błyskawicznie. Pewnie także z tego powodu, że te ponad 300 stron jest napisane jednak względnie dużą czcionką. To oraz literówki to w sumie jedyne, małe zarzuty pod względem wykonania. Dopóki nie masz odruchów wymiotnych na dźwięk słowa "Kominek", to nadal jest to lektura warta uwagi.
Mnie, w przeciwieństwie do Artura z Jeszcze Jednego Bloga, bardzo spodobał się epilog Blogera. Ten fragment mocno kojarzy się z nową obranym przez Tomka kierunkiem, który wyznaczają teksty na Kominek.es. Podbudowujący, motywujący, traktujący o marzeniach. Ten epilog każdy regularny czytelnik Kominka powinien przeczytać.

Coś mi mówi, że Tomek Tomczyk wydał Blogera w idealnym momencie. Ta branża coraz mocniej się komercjalizuje, choć na razie w dość wąskim przedziale kilkudziesięciu blogerów zarabiających na swoich pasjach. Może właśnie dzięki takiej książce to grono w szybkim tempie się powiększy? Byłbym zdziwiony, gdyby tak się nie stało, a Kominek pośrednio nie wychowałby dzięki Blogerowi choćby kilkunastu świetnych blogerów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz