piątek, 7 grudnia 2012

Tam, gdzie zderzają się światy geeków i maniaków futbolu


We wtorek dzięki Pijaru Koksu wybrałem się do redakcji Sport.pl na obejrzenie meczu Borussi Dortmund z Manchesterem City i zapoznanie się z ich nową aplikacją na smartfony. Na miejscu trafiłem na doborowe towarzystwo, m.in. Michała Pola i Kubę Koseckiego. Czy wieczór z Ligą Mistrzów może być ciekawszy? Po tym wszystkim zaczynam mieć wątpliwości.

Akcja była całkiem przemyślana: blogerzy siedzą w jednym pomieszczeniu i oglądają mecz, sprawdzają sobie na apce wyniki i relacje z pozostałych spotkań, a za drzwiami, przed komputerami siedzą redaktorzy, którzy za ich tworzenie i aktualizację odpowiadają. Po której stronie barykady wolelibyście być?


Może nie poświęciłem tej organicznej pracy tyle uwagi, ile bym mógł, ale to wina zagięcia czasoprzestrzeni - czas zleciał w mgnieniu oka! Prezentacja aplikacji, sam mecz, wciągające rozmowy... a po drodze jeszcze organizatorzy zadbali o nas, żebyśmy nie marudzili, że jesteśmy głodni albo spragnieni. Działo się!

Do redakcji został zaproszony ciekawy skład - byli to głównie blogerzy zajmujący się gadżetami, nowymi technologiami czy internetem, więc wydawać by się mogło, że spędzą większość czasu na gapienie się w ekrany smartfonów, ale nic bardziej mylnego! Spora część z nas była również dobrze obeznana w tematyce piłkarskiej. Jednak siłą rzeczy mecz Borussi z Manchesterem City zszedł niejako na drugi plan, gdyż w międzyczasie toczyły się rozmaite dyskusje: od tego, dlaczego tak mało polskich zawodników twittuje, poprzez tematy PZPN-u i Weszło.com (tu było gorąco:), aż po... NBA i spłukanych sportowców. W tle dało się słyszeć nawet te bardziej geekowe tematy typu "czy i kiedy facebook upadnie", ale było to jak zderzenie się titanica z górą lodową - nieuchronne.


Rzecz jasna dużo było także tematów czysto piłkarskich z uwagi na obecność Michała Pola i Kuby Koseckiego. Tego drugiego zupełnie się nie spodziewałem! No dobra, trochę się spodziewałem, bo zapowiadana była faktycznie obecność zajebistego piłkarza. Pierwsze wrażenie? Kuba jakiś taki niski, sylwetką rzeczywiście może przypominać Messiego... :)
Piłkarz - jak na razie jeszcze - Legii Warszawa tego samego dnia dostał zasłużone powołanie do reprezentacji, ale nie był z tego powodu rozkojarzony czy jakoś przejęty. W rozmowie Kuba był całkowicie normalny, cierpliwie rozwiewał wszystkie wątpliwości ciekawskich blogerów. Świetny, kompletnie niezmanierowany chłopak, wydaje się, że psychicznie gotowy, żeby odnieść sukces w silnej, zagranicznej lidze. Wszyscy byliśmy także świadkami być może historycznego momentu, kiedy Michał Pol prezentował Kubie zalety twittera - czyżby wkrótce grono ćwierkających polskich piłkarzy miało się powiększyć?


Na razie wiadomo, że młody Kosecki będzie ambasadorem apki Sport.pl, która była głównym powodem tego całego zamieszania. W końcu ktoś w Polsce zajął się tematem przeniesienia wszystkich najważniejszych informacji z portalu sportowego na urządzenia mobilne! Składy, wyniki, relacje i artykuły w odległości kilku dotknięć ekranu smartfona to fajna sprawa, choć pewnie przed aplikacją jeszcze długa droga do podbicia serc kibiców w Polsce. Co prawda jest ona dostępna dopiero od wtorkowego wieczoru, ale już są kolejne plany rozwinięcia aplikacji. My na miejscu również zgłosiliśmy swoje uwagi oraz pomysły, jak usprawnić to i owo. Jeśli autorzy ograniczą wyskakujące powiadomienia i skupią się na mocniejszym powiązaniu jej z feedem z mediów społecznościowych, to będzie super!

Mi osobiście brakowało tam właśnie wspomnianych elementów społecznościowych, bez których w dzisiejszym świecie ani rusz. Piłka nożna wyzwala w nas niesamowite emocje i chcemy je przeżywać na żywo z innymi maniakami futbolu - stąd też tak wielu z nas ogląda mecze z twitterem otwartym na telefonie lub w przeglądarce. Pamiętacie końcówkę poprzedniego sezonu w Premier League, kiedy w doliczonym czasie gola na wagę mistrzostwa Anglii dla City zdobywał Sergio Aguero? Był to jeden z tych niezapomnianych momentów, a nawał tweetów w tamtej chwili jeszcze tylko zwielokrotnił te emocje!
Za to kochamy ten portal: oprócz informacji z pierwszej ręki mamy dostęp do setek/tysięcy komentarzy bieżących zdarzeń: czasem profesjonalnych, czasem zabawnych, ale prawie zawsze nacechowanych skrajnymi emocjami. Pytanie tylko, czy aplikacja Sport.pl musi się bić z twitterem o ten kawałek tortu, czy po prostu wystarczy, że będzie uzupełnieniem tam, gdzie chaos ćwierkacza nie pozwala na znalezienie niezbędnej dla nas informacji.

Zastanawiam się, czy pójdzie to np. w stronę livescore addicts, innej mobilnej aplikacji, o której wspominał Przemek Pająk - z tabelami na żywo, graficznym przedstawieniem formacji i (uwaga!) automatycznym wyszukiwaniem bramek i sytuacji na dalymotion. Założyciel Spider's Web zresztą totalnie mnie zaskoczył swoim obeznaniem w futbolu, okazało się, że kiedyś nawet pisał dla Przeglądu Sportowego. Ci ze Sport.pl dobrze wiedzieli, kogo zaprosić.

Była też chwila dla fotoreporterów:


Zabawne jest to, że najsłabiej pamiętam z tego wszystkiego sam mecz. 


Jest czwartkowy wieczór, siedzę sobie teraz przed kompem i patrzę na wyniki na livescorze. Klikam, żeby zobaczyć tabelę, przenosi mnie do nowego okna. A jeśli chciałbym zobaczyć potencjalnych rywali angielskich drużyn w kolejnej rundzie LE, to z kolei muszę szukać artykułu w necie. Damn! Wcześniej o tym nie myślałem, ale chyba zainstaluję sobie tę apkę i będę miał wszystko w jednym miejscu.

Zdjęcia: Sport.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz