czwartek, 15 listopada 2012

Gala miss nie najpiękniejszych?

Za kilka godzin na Politechnice Warszawskiej odbędzie się kolejna edycja Gali Miss i Misterów. Ładne dziewczyny na polibudzie?? 5-10 lat temu można było faktycznie żartować z takiej gali, bo przedstawicielki płci pięknej stanowiły 10-20% wszystkich studentów PW. Teraz na wielu wydziałach ich liczba równa się (a są też takie, gdzie przewyższa!) liczbie mężczyzn. Natomiast najładniejsze dziewczyny nigdy nie biorą udziału. Dlaczego nam to robicie?

Próbowałem znaleźć odpowiedź, czemu tak się dzieje. Często, kiedy pytałem się koleżanek (niektóre miałyby sporą szansę na wygraną), dlaczego nie biorą udziału, słyszałem "a weź, przestań, gdzie ja tam...". One zwyczajnie nie wierzyły, że mogłyby wygrać. Spora część z nich nie miała też "parcia na szkło" lub były zbyt nieśmiałe. Nie widziały długofalowych korzyści wynikających z faktu wygrania takiego konkursu oraz z faktu odważenia się, przełamania. Jedne pewnie wyszłyby na tym lepiej, drugie gorzej, ale fakt był ten sam - najpiękniejsze często były poza konkursem.

A może tak musi być? Pokutuje tu zapewne system kwalifikacji do finału, do którego przechodzą zwyciężczynie z wyborów wydziałowych. A tam, wiadomo: łapanka. Najczęściej nowo poznani koledzy robią w miarę ładnej koleżance żart, zgłaszając ją. Ona ma poczucie własnej wartości (i bardzo dobrze!), pójdzie, wygra i już jest wśród kandydatek na gali finałowej. Nie ma w tym nic złego, ale szkoda, że te najładniejsze nie przechodzą tej samej drogi. Zjawisko powtarza się także przy większej skali. Oglądaliście kiedyś wybory miss świata? Wybralibyście inną? Albo macie ładniejszą sąsiadkę lub właśnie koleżankę na uczelni? Piękno jest oczywiście pojęciem względnym, ale rozumiecie mój tok rozumowania, prawda?

W sumie to niespecjalnie podobają mi się dziewczyny na takich galach. Za bardzo umalowane, te tony make-up'u, wymyślne stroje... A do konwencji w bikini te z Politechniki z kolei nigdy nie dawały się przekonać. Pech. Może powiecie, że jestem dziwny, ale myślę, że wyrażę opinię wielu mężczyzn - im naturalniej wyglądacie, tym lepiej. Na galach wszystko jest takie przerysowane, a potem spotyka się taką finalistkę-gali-miss na wydziale i w głowie tylko myśl: "kurczę, czemu ona tak nie wyglądała podczas konkursu?". Ten lekki, naturalny make up jest najlepszy - najmniej oszukuje faceta. My zakochujemy się w waszej naturalności. Nie w waszych szpilkach, długich rzęsach czy kusych spódniczkach. Nie mówię teraz, że macie przestać o siebie dbać, nic z tych rzeczy. Ale super, jeśli bije od was to naturalne piękno. Jeśli go nie ma, to nie ma sensu tego ukrywać pod tonami makijażu.

Wiem, że istnieje też coś takiego jak charakter, ale to akurat nie jest tekst o tym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz