Właśnie kończy się moja aukcja na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, gdzie suma wylicytowanego przedmiotu wynosi już 500 złotych! Tak jak to widać na zdjęciu, jest to piłka z podpisami piłkarzy Legii Warszawa. A jeszcze niecałe dwa miesiące temu była zaledwie zbitką znaków i spacji...
Wszystko zaczęło się od twittera. Tak, tego samego portalu, na którym możemy przeczytać arcyważne wiadomości w stylu, co ktoś właśnie je na obiad. Jeszcze w grudniu wysłałem 140-znakowego tweeta w ramach konkursu Canal+, gdzie do wygrania była piłka z podpisami trenerów: Jana Urbana i
Jacka Zielińskiego. Kilka dni później dostaję wiadomość zwrotną - wygrałem! Na początku była radość, jednak kiedy zapukał do mnie kurier, dotarczając nagrodę, która z automatu stała się trzecią futbolówką krążącą po mojej podłodze... coś trzeba było z tym zrobić. Akurat w telewizji przemknął gdzieś temat WOŚP i szybko stało się dla mnie jasne, że najlepszym wyjściem będzie zlicytowanie tej nagrody i przekazanie pieniędzy fundacji. W końcu była okazja, żeby wykorzystać ten dar losu (a przy okazji i media społecznościowe) w naprawdę pożyteczny sposób, realnie pomagając komuś.
Żeby uatrakcyjnić pilkę w oczach kibiców, poprosiłem Kubę Rzeźniczaka o zebranie na niej podpisów zawodników Legii Warszawa (dzięki internetowi taka sprawa była do dogadania raz-dwa!). Pozostało tylko podrzucić linka do aukcji w kilka miejsc i patrzeć, jak cena futbolówki rośnie... Adres strony internetowej przekazywali dalej nie tylko moi znajomi, ale również nieznajomi, dziennikarze sportowi, oficjalne konta PZPN-u i Canal+ na twitterze oraz sam Kuba Rzeźniczak. W efekcie tak nasilonego przekazu informacji udało się dotrzeć do ludzi, którzy doprowadzili licytację do 500 złotych! A w zasadzie dopiero kiedy aukcja się zakończyła, dotarło do mnie, że ten jeden mały tweet, te 140 znaków dało więcej niż gdybym przekazywał pojedyncze datki na rzecz WOŚP przez całe swoje dorosłe życie.
Żeby uatrakcyjnić pilkę w oczach kibiców, poprosiłem Kubę Rzeźniczaka o zebranie na niej podpisów zawodników Legii Warszawa (dzięki internetowi taka sprawa była do dogadania raz-dwa!). Pozostało tylko podrzucić linka do aukcji w kilka miejsc i patrzeć, jak cena futbolówki rośnie... Adres strony internetowej przekazywali dalej nie tylko moi znajomi, ale również nieznajomi, dziennikarze sportowi, oficjalne konta PZPN-u i Canal+ na twitterze oraz sam Kuba Rzeźniczak. W efekcie tak nasilonego przekazu informacji udało się dotrzeć do ludzi, którzy doprowadzili licytację do 500 złotych! A w zasadzie dopiero kiedy aukcja się zakończyła, dotarło do mnie, że ten jeden mały tweet, te 140 znaków dało więcej niż gdybym przekazywał pojedyncze datki na rzecz WOŚP przez całe swoje dorosłe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz