fot. Łukasz Nazdraczew |
Idea Red Bull Flying Bach z miejsca zagarnęła moją pełną uwagę, choć
przyznaję się bez bicia, że z muzyką klasyczną to najwięcej wspólnego miałem za
sprawą słuchania duetu Pezet-Noon. Tak czy inaczej pomysł zestawienia
"Dobrze temperowanego klawesynu" Bacha z jego breakdance'ową
interpretacją taneczną zapowiadał kolejne niesamowite wydarzenie od Red Bulla.
Im po prostu świetnie wychodzi łączenie często mocno sprzecznych ze sobą
światów. Teraz miało być podobnie. A w dodatku była to pewnie jedyna szansa, żeby
wbić do Opery Narodowej w bluzie z kapturem.
Atmosferę wielkiego eventu budowało dodatkowo ogromne zainteresowanie ludzi,
którzy masowo dopytywali się o dawno wyprzedane bilety i byli gotowi odkupić je
za gruby hajs. Dlatego już sama myśl, że we wtorek będę miał okazję zobaczyć na
żywo spektakl tak mocno pożądany, wyczekiwany i niedostępny dla wielu osób,
mocno dodawała mi skrzydeł. #productplacement
fot. Łukasz Nazdraczew |
Oczekiwania były ogromne, a jeszcze większe było zmęczenie, które nawiedziło
mnie tuż przed wtorkowym wydarzeniem. Po całym dniu pełnym atrakcji potrzeba
było naprawdę wybitnego show, aby mnie jeszcze zachwycić i sprawić, abym
zapomniał o tym, że zasilający mnie duracell jest na wyczerpaniu ...
I tu w zasadzie mógłbym skończyć pisać, gdyż to po prostu trzeba było
zobaczyć na własne oczy. B-boye z Flying Steps tańczący do muzyki klasycznej pokazali
wielce niecodzienną sztukę - jest o tyle trudniej ułożyć choreografię oraz ją
później zatańczyć, że ruch musi oddawać nieregularne dźwięki i trzeba zapomnieć
o czymś takim jak rytm. Mając to w głowie, byłem pełen podziwu dla umiejętności
tancerzy, choć mi osobiście fragmenty grane na fortepianie niczego nie urwały.
Dopiero kiedy z głośników zaczynały wydobywać się dźwięki zremisowanego Bacha,
wzbogaconego o bit... Wtedy był pełen kosmos! Tancerze czuli się bardziej w
swoim klimacie, a sama muzyka była mi jakby bliższa i wspaniale zaskakująca -
Bach w elektronicznych aranżacjach brzmiał potężnie i miejscami wyrywał z
siedzeń. Na scenie w międzyczasie odbywały się nad parkietem powietrzne
ewolucje, które składały się na metaforyczną historię o miłości (nie tylko do
tańca): baleriny (muzyki klasycznej) i b-boya (breakdance’u).
fot. Marcin Kin |
Samo zakończenie wzięło mnie z zaskoczenia – nie wiedziałem, czemu tak
szybko minął mi cały spektakl! Trochę żal było, że to już koniec i że nie będą
tańczyć jeszcze kolejnej godziny, ale tutaj była też miła niespodzianka – po pierwszych
oklaskach każdy z tancerzy pożegnał się swoją króciutką solówką. Przy
kilkuminutowym akompaniamencie już nie muzyki, a oklasków widowni. Zasłużyli na
nie.
Po tym wszystkim wróciła mi zajawka na taniec, na hip hop, a nawet pojawiło się w
głowie zainteresowanie muzyką Bacha (sic!). Flying Steps kręcąc się na głowach,
wykonując różne zastygnięcia i figury rotacyjne oswoili dla mnie odrobinę tę
nieokiełznaną muzykę klasyczną. Miałem milion powodów, żeby się tam wybrać, teraz mam drugi milion, aby zobaczyć to znów na żywo. I przeżyć jeszcze raz te emocje.
Marcin, Ty z pewnością jeszcze mocniej byś docenił wszystkie wykonywane ewolucje :) jeden z najciekawszych momentów był wtedy, gdy któryś z chłopaków "latał" nad parkietem i wykonywał figury z plecakiem, który magicznie uczepiał się jego rąk czy nóg :D
OdpowiedzUsuńAch, ach! Cierpię... Zobaczyłbym na żywo. Cieszyłbym się. Klaskałbym. Ale nie jestem jeszcze znanym blogerem, więc wejściówki mnie ominęły. ;)
OdpowiedzUsuńuczyłem się breaka z teledysków w flyingsteps na vivaDE :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie tacy ludzie jak Ty czy Marcin powinni mieć darmowy wjazd na ten event :)
OdpowiedzUsuńmi sie niestety nawet nie udalo kupic biletow bo za pozno sie obejrzalem....;(
OdpowiedzUsuńJa to samo. Na pocieszenie pozostają filmiki z "Latającym Bachem", których na szczęście w necie nie brakuje. Może następnym razem... :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłeś mnie, bo pierwsze skojarzenie mi przyszło z finałowym tańcem ze Step up :-) A ja uwielbiam wszystko, co z tańcem związane :-)
OdpowiedzUsuńNawiązanie do Step Up w pełni uzasadnione - w końcu tam tego hip hopowego stylu tanecznego mieliśmy sporo.
OdpowiedzUsuńBTW, muszę coś zmienić w swoich ustawieniach, bo disqus mnie nie powiadomił o Twoim komentarzu...
No właśnie bardzo mi się podobała ta mieszanka w tym filmie :-) Chyba najbardziej ze wszystkich części Step Up :-)
OdpowiedzUsuńHmmm… może on tak specjalnie ukrywa przed Tobą moją aktywność? ;-)
Ukrywa chyba aktywność wszystkich, taki złośliwy!
OdpowiedzUsuńWymyśl dla niego jakąś surową karę, bo to niedopuszczalne! ;-)
OdpowiedzUsuń